niedziela, 24 listopada 2013

Krucha blondynka z niezwykłym głosem, czyli Mela Koteluk w Klubie Studio – relacja

W ubiegłą niedzielę w krakowskim klubie Studio atmosfera była magiczna. Odpowiedzialnością za ten fakt można obarczyć wyłącznie jedną osobę – Melę Koteluk. Naturalnie nie zabrakło też panów robiących spadochrony z dłoni i głośno wyśpiewujących teksty wszystkich piosenek zespołu.

Przez kilka początkowych utworów musieliśmy oglądać muzyków przez zasłonę umocowaną przed sceną; na płótnie wyświetlane były wówczas rozmaite artystyczne wizualizacje. Świetnym rozwiązaniem była projekcja teledysku do najnowszego singla Meli, zatytułowanego „To Trop” – mogliśmy zapoznać się z nowym wideoklipem, równocześnie widząc w tle muzyków i słuchając pięknego wykonania utworu w wersji live, oczywiście.



Po tym wykonaniu „kurtyna” opadła i „Spadochronu” słuchaliśmy bez żadnych „przeszkód”, męska część widowni mogła już spokojnie nacieszyć się widokiem wokalistki w całej okazałości. Niektórzy, tak jak ja mieli szczęście znajdować się nawet obok pana, który przez całe wykonanie utworu spontanicznie tworzył i prezentował „spadochroniarską” choreografię, w jej skład wchodziło, m.in. tworzenie kopuł z dłoni lub opadanie całym ciałem ku ziemi z podniesionymi, złączonymi rękoma.

W ogóle panowie byli dla mnie minionej niedzieli sporym zaskoczeniem. Przede wszystkim frekwencyjnie wypadli naprawdę nieźle, a pomyślałoby się, że to taka „kobieca”, ba – „babska” muzyka. Poza tym wielu z przedstawicieli płci pięknej-inaczej znało bardzo dokładnie teksty piosenek Meli Koteluk i śpiewało je z zaangażowaniem bliskim zapałowi liderki zespołu.

Komfortowo chodzi się na występy artystów posiadających ubogą dyskografię, bo nie ma tego problemu, który zawsze pojawia się przy koncertach klasyków – „mogliby zagrać „x” z 17. płyty albo „Y” z 39. krążka, a najlepiej niech zagrają cały debiut i po 3 utwory z każdej płyty…” Tutaj było jasne, co usłyszymy – nagrania z pierwszej płyty, nowe single i covery. Było tanecznie („Wielkie Nieba”), patetycznie i nastrojowo („Pieśń o Szczęściu” - piosenka, która w oryginale nagrana została przez duet Koteluk/Mozil na potrzeby soundtracku do filmu „Baczyński”) i niezwykle melodyjnie (ukulele w „Stale płynne” i rozbudowane, poszerzone o prezentacje muzyków i ich solówki – wykonanie „Nie Zasypiaj”).

Jest w wokalu Meli Koteluk jakiś niezwykły pierwiastek, który w połączeniu z jej charyzmatycznym wizerunkiem i kapitalną sekcją rytmiczną tworzy piękne, zapamiętywalne na długo i ciekawe artystycznie zjawisko muzyczne. Czekamy na kolejną płytę i kolejne koncerty.

Relacja ukazała się na łamach portalu Students.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz