piątek, 11 września 2015

Airbourne - Black Dog Barking – recenzja

Do wszystkich narzekaczy i malkontentów, którym wydaje się, że rock’n’roll umarł. Mylicie się okrutnie! Przede wszystkim prekursorzy tego gatunku nagrywają płyty i koncertują do dziś. Ponadto młode zespoły jak Airbourne ukończyły Wyższą Szkołę Rocka i wspaniale kultywują tradycję, dając czadu!



Ta płyta rockuje, z założenia miała rockować i będzie rockować przez lata. Muzycy Airbourne mówili przy okazji ich pierwszej płyty "Runnin’ Wild", że początki nie były łatwe, grali ponoć nie taką muzykę, jakiej oczekiwano. Na szczęście duch, najprawdopodobniej Bona Scotta zamieszkał w ich umysłach i duszach, i wiernie grają rock’n’rolla.

Trzecia płyta, zatytułowana "Black Dog Barking" to znowu pełen, spójny zestaw – dynamizm, ruch, żywioł, szybkość, zadziorność widać w każdym elemencie – od okładki przez tytuły utworów i teksty, aż do samej muzyki. Tytuł albumu znaczący, jak wyjaśnił perkusista składu Ryan O’Keeffe, black dog jest symbolem wytrwałości, oni sami są czarnymi psami, wytrwałymi i nieustępliwymi, poza tym kojarzy się z wyśmienitym utworem Led Zeppelin, co raczej na zły odbiór nie wpływa.

Nawet gdyby była to pierwsza płyta australijskiego kwartetu mogłaby spokojnie zostać w całości wykonana na niedługim koncercie. Słuchając tych utworów miałem wrażenie, jakby w zasadzie było to nagranie live. Zmieniłbym tylko kolejność wykonywania numerów. Idealnie na otwarcie koncertu nadaje się intro „Live It Up”, powoli dźwięki atakują widownię, tworząc w ich umysłach oczywiste nawiązanie do mistrzów z AC/DC, wchodzi druga gitara (51. sekunda – publiczność z ciarkami na plecach, wciąż ciemno na scenie, "grają" tylko instrumenty), zaraz stopa (55. sekunda – światła na perkusję), budowanie napięcia i od pierwszej minuty i 22. sekundy rozpoczyna się szaleństwo. Świetny utwór, genialna w swojej prostocie kompozycja.

W ogóle wstępniaki w kolejnych utworach są już dużą wartością, choćby sympatyczne rozwiązanie w "Ready To Rock" z chórem śpiewających fanów, czy pozornie spokojniejsze, pierwsze akordy w "Cradle To The Grave". Każdy numer na tej płycie ma moc i energię, bo też o to chodzi w tym gatunku, dźwiękowe "aluzje", czy jak kto woli świadome pożyczki z zespołów, takich jak AC/DC, Krokus, Motörhead, Slade i wielu innych są oczywiste i klarowne. I tak właśnie ma być, młody zespół dla młodego pokolenia, czerpiący z klasyki – świetnie. 

Brian Johnson w swojej autobiografii "Gaz do dechy" stwierdził, że trasa z kapelą bywa nudna, a ekscytujące są dwie godziny wieczorem. Z tego powodu ma zawsze przy sobie ulubione, motoryzacyjne pisma. Jakoś trudno mi uwierzyć, żeby trasa koncertowa AC/DC nawet czasem bywała nudna, może to kwestia ich wieku i już przeżytych doświadczeń. Podejrzewam jednak, że chłopaki z Airbourne zarówno w trasie, jak i w studiu bawią się świetnie, na pewno słychać to na "Black Dog Barking".





8/10
Airbourne
Black Dog Barking
Rok: 2013
Dystrybutor: Warner Music Poland
Fot. Materiały prasowe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz