czwartek, 26 września 2013

Black Label Society - Unblackened - recenzja

Zakk Wylde, dyrygent heavymetalowej orkiestry Black Label Society, solówkowy morderca, brodaty piewca rocka powraca z… końskim łbem. Pije - choć nie może, bije się - choć nie powinien. Wszystko z miłości!

„Unblackened” nie jest płytą ze świeżymi, debiutanckimi utworami grupy. Traktować to można jak prezent od BLS szczególnie dla oddanych fanów grupy. Na krążku znajdziemy nowe aranżacje, covery i zapisy koncertowe znanych nam już piosenek. Możemy posłuchać m.in. żywiołowych wykonań „House of Doom”, „Machine Gun Man”, potężne, rozbudowane „Throwin' It All Away” czy nastrojową, spokojną balladę, wyśpiewaną przez Zakka natchnionym głosem, mianowicie „Lovin’ Woman”.

Na płycie zamieszczone zostały także wersje unplugged, takich utworów jak „Queen of Sorrow” oraz „Won't Find It Here”. Ten pierwszy, pięknie zaaranżowany - gdyby nie ta, charakterystyczna barwa głosu - nikt by nie pomyślał, że to Black Label Society. Takie eksperymenty też mają swój urok, nawet w heavy metalu – można czasem poeksperymentować (szczególnie, gdy robi się to dobrze). 

I na koniec to, bez czego ta płyta nie miałaby takiego wyrazu – covery. „Song For You” to szlagier Leona Russela, za który zabierali się już m.in. Ray Charles, Joe Cocker czy Michael Buble. Wylde i spółka poradzili sobie z tym kąskiem, co najmniej równie dobrze. Poza tym z wyżej wymienionych Zakkowi najbliżej wizerunkowo do Russela – to musi mieć znaczenie!

Utwór „Ain't No Sunshine” Billa Withersa to w historii muzyki popularnej taki klasyk, jak w historii roślin – trawa. Biorąc go dziś na warsztat należy przy nim trochę pokombinować. Oczywiście kombinowano już wcześniej. Słynny „Sen o Dolinie” Budki Suflera z kultowym incipitem: „Znowu w życiu mi nie wyszło” to oczywiście hit Withersa przełożony na polskie warunki. Amerykański band zabrał się za ten kawałek trochę inaczej, tekst panowie zostawili taki sam, tylko kontekst odrobinę zmienili. Dodali, bowiem teledysk. Po oglądnięciu go i ponownym wysłuchaniu tego utworu już bez wideo – nagle dostrzeżecie w wokalu Zakka - humor i ironię, czyli stałe elementy, z których słynie Amerykanin.

Z krążkiem „Unblackened” już zdążył się sfotografować Charlie Sheen, zdjęcie jest dostępne na profilu FB zespołu, ale nie trzeba prowadzić takiego stylu życia jak Charlie, żeby posłuchać tej płyty – ona wchodzi bez popitki.

Ocena 8/10

Charlie już słucha ;] A Ty?

Black Label Society - Unblackened - recenzja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz