Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Amerykański rock. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Amerykański rock. Pokaż wszystkie posty

środa, 11 listopada 2015

Dzięki Dave!

Dave Grohl zrobił w swoim życiu wiele muzycznie dobrych rzeczy:

  • nagrał świetne utwory z Nirvaną:


  • wydał znakomity album "Probot":


  • stworzył grupę Foo Fighters i wydał z tą formacją sporo dobrej, rockowej muzyki:


  • współpracował przy wielu znakomitych projektach:


  • niejednokrotnie odznaczał się wyjątkową kreatywnością, m.in. wyprodukował bardzo dobre filmowe dokumenty na temat muzyki:


  • Them Crooked Vultures!


  • a to tylko wybrane aspekty różnorodnej działalności Grohla...
  • zrobił On w miniony poniedziałek jeszcze jedną świetną rzecz - zagrał razem z Foo Fighters koncert w krakowskiej arenie, kilka minut drogi od mojego miejsca zamieszkania - genialne przeżycie - uczciwy, długi, rewelacyjny, niezapomniany koncert! Po prostu.


Dzięki Dave!


piątek, 18 września 2015

Kid Rock – Rebel Soul - recenzja

Kid Rock wyznaczył sobie, przy nagrywaniu płyty „Rebel Soul”, bardzo prosty do zrealizowania cel. Chciał wydać album pełen hitów. My tu sobie żartujemy, a swoją drogą przydałby się wreszcie rockowy krążek z samymi hitami.



Po części się to naszemu amerykańskiemu (do szpiku kości) rap-rockowemu dziecku udało. Można się zgodzić z innym stwierdzeniem autora materiału, które widnieje nawet na okładce „Rebel Soul” - że nie jest to najlepsza płyta, jaka została nagrana, ale w jego skromnej opinii, i tak jest zarąbista.

Muzyka buja od samego początku. Kawałek o zabawnym tytule „Chickens In the Pen” jest świetnym otwarciem, czuje się tu beat, czuje się wokal i chórki, czuje się amerykańskie kurczaki, czuje woń amerykańskich kobiet, czuje się Amerykę! Chyba, że się nie czuje, wtedy należy wysłuchać drugiego utworu z płyty - „Let’s Ride”, który jest dedykowany amerykańskim żołnierzom. Do tego jeszcze można odpalić klip i już się nic nie czuje, tylko Amerykę! To radiowy numer z chwytliwym refrenem, muzycznie może nieadekwatny do bardzo patriotycznego, politycznego tekstu. Jednak to dobry utwór i soczyście amerykański!

To ciekawe, jaka będzie reszta... Z czym się mogą kojarzyć tytuły, takie jak „Detroit, Michigan”, „Cuccie Galore” czy „Redneck Paradise”? No przecież nie z Uzbekistanem, jasne że z Ameryką. Posłuchajcie tekstów na tej płycie - mieszanka whiskey, "panienek", kurczaków, żołnierzy, ginu i kokainy.

Może Kid Rocka lubi się za otwartość i szczerość? Może za tą amerykańską manię na punkcie jego ojczystej ziemi i wszystkiego, co ta gleba zrodziła? Trudno powiedzieć. Mnie przekonuje jego bezpośredniość i nieustępliwość. Faza na rap – to gramy rap, faza na country – nie ma problemu, faza, aby wykonać „Ramble On” Led Zeppelin w trakcie 35. uroczystości Kennedy Center Honors – no problem, faza na rock’n’rolla – w porządku. Tę ostatnią poczuliśmy najmocniej na „Rebel Soul”, choćby w świetnym, energicznym, rozbudowanym „Mr.Rock’n’Roll”. Mógł sobie tylko ten arcy-Amerykanin odpuścić ballady, szczególnie mdły utwór „The Mirror” z koszmarnym efektem auto-tune (ratuje go tylko solówka). Zresztą mi do spokojnego, nastrojowego grania - Kid Rock nie pasuje, nie wierzę mu i nie chce takich historii słuchać.

Generalnie, dzięki Kid za sporo dobrej, dziarskiej muzyki; dzięki za życzenia w „Happy New Year”, w Sylwestra na pewno kilka kawałków z płyty „Rebel Soul” można odpalić.




7/10
Kid Rock
Rebel Soul
Rok: 2012
Dystrybutor: Warner Music Poland
Fot. Materiały prasowe.

wtorek, 8 września 2015

ZZ Top - La Futura - recenzja

Niedawno panowie z ZZ Top odwiedzili nasz kraj, a jak prezentuje się ich ostatnia studyjna płyta? Odkopana recenzja poniżej (tekst z 2012):

ZZ Top - La Futura - recenzja

La Futura” to najnowsze muzyczne dziecko trójki leciwych muzyków – dwóch brodaczy i jednego z nazwiskiem „Beard”. To dobrze wychowane dziecko.




Funkcjonują od 43 lat, bez żadnych przerw i zmian personalnych. Od lat, zgodnie ze swoimi gustami grają dobrego blues-rocka – i szczęśliwie na nowym krążku robią to, co wydaje mi się, lubią najbardziej – bawią się muzyką.

Kosmiczne granie
Lider grupy, maestro Billy Gibbons w jednym z wywiadów, jeszcze przed wydaniem płyty opowiedział historię, o tym jak utwór „Flying High” znalazł się w kosmosie i wyciekł do Internetu. Przeszukałem jak najszybciej sieć, znalazłem, posłuchałem i osłupiałem, Wokal w porządku, brzmienie stylowe, ale refren – jakiś chórek, jakieś rozciągnięte „whyyy, whyyy…”, dobra - śmieszny żart, ale szczerze bałem się, że podobne eksperymenty wypełnią całą płytę.

Hip-hopowcy po sześćdziesiątce
Kolejny news z obozu ZZ Top – nagrywają hip – hopowy kawałek „I Gotsta Get Paid”, cover Dj DMD Feat. Lil Keke and Fat Pat. Ten „joke” od początku traktowałem z przymrużeniem oka, odpalam i owszem piosenka oparta na hip-hopowym tracku, ale w stylizacji bluesowych brodaczy, wpada w ucho, oryginalnie, z poczuciem humoru. 

Wracamy do korzeni
Ukazuje się płyta, zaczynam od przesłuchania „Flying High”, jakby nie wierząc, że naprawdę wersja z popowymi chórkami dostała się na krążek – i okazuje się, że zmienili aranżację, teraz mamy - prosty, chwytliwy riff, w stylu Rolling Stones czy AC/DC, żartobliwy tekst, z ironicznymi wstawkami (to uniwersalna poetyka ZZ top) i niski, zachrypnięty wokal Gibbonsa. Świetny i energiczny utwór. Podobnie – „Consumption”, krótko, melodyjnie, na temat. Kolejna perełka – „I don’t Wanna Lose, Lose You”, rodzaj bluesowego grania, jakiego mogę słuchać godzinami. Są też spokojne, nastrojowe ballady „Over You” oraz „It’s Too Easy Manana", idealne na refleksyjny wieczór przy szklance szkockiej. A dla miłośników harmonijki amerykańskie trio przygotowało świetny „Heartache In Blue”, gdzie, nie po raz pierwszy, Gibbonsowi pomaga wokalnie, basowy zespołu - Dusty Hill. Bonus tracki mogłyby spokojnie znaleźć się na płycie jako kolejne utwory, chwytliwe, żywiołowe, zarówno „Threshold Of A Breakdown” jak i „Drive by Lover”.

Uważam tę płytę za jedną z lepszych w dorobku ZZ Top. Jeśli ktoś lubi Bonamassę, czy modny obecnie The Black Keys, a nie zapoznał się jeszcze z ostatnim wydawnictwem trójki klasyków to zdecydowanie zachęcam do przeniesienia się na ok. 45 minut do teksańskiego pubu ze znakomitą bluesową muzą.




8/10
La Futura
ZZ Top
Rok: USA 2012
Dystrybutor: Universal Music Polska
Fot. Materiały prasowe

poniedziałek, 7 września 2015

Clutch - Earth Rocker - recenzja

Wkrótce ukaże się nowa płyta Clutch, zatem to dobry moment, aby powspominać ostatni z wydanych albumów studyjnych wciąż nieodkrytego w naszym kraju znakomitego zespołu.

Clutch - Earth Rocker - recenzja




Clutch to amerykańska grupa, wykonująca muzykę inspirowaną klasycznym rockiem, stoner rockiem, blues rockiem - grająca na pewno, bez wchodzenia w etykietki - muzykę hard. I oczywiście w tym miejscu mógłbym napisać – grająca rocka, jak miliony zespołów na całym świecie i co w tym szczególnego? Niech grają, Bóg z nimi. Ale to jest grupa, która ma w du… paragrafy, która jest jak bulterier, jak wściekły byk, jak Tommy Lee Jones w „Ściganym”.

Panowie grają ponad 20 lat, Neil Falon, wokalista, ale też instrumentalista razem ze świetnym gitarzystą Timem Sultem trzymają zespół za pysk. Każdy instrument jest słyszalny w ich muzyce, tak samo ważny jest wokal, jak perkusja czy organy. Muzycy wymieniają się tylko pozycjami, raz na pierwszy plan wysuwa się harmonijka, by po chwili ustąpić miejsce gitarze, ale wszystko jest spójne, przemyślane i profesjonalne. Wydali już kilkanaście płyt, w tym studyjne i koncertowe. Ostatnio ukazał się ich nowy krążek, zatytułowany „Earth Rocker”. Muzyka Clutch ewoluuje, lider grupy stwierdził przy okazji najnowszego wydawnictwa, że to prawdopodobnie najszybsza płyta, jaką nagrali - z tym stwierdzeniem można zapewne spekulować, ale jedno jest pewne, jeśli ktoś jest zakochany w stylistyce ostatniej płyty Davida Bowiego to niech chwilę odczeka, zanim włoży do odtwarzacza krążek „Earth Rocker”.

Tytułowy utwór wprowadza nas przez ciężkie, żelazne wrota do kopalni dźwięków, głośno tam, walą się kamienie, gitary z perkusją młócą nieprzejednanie. Wokal Falona przebija się jednak przez instrumentarium w "Crucial Velocity" - nie tylko barwa głosu tego gościa, ale także ekspresja i jego wyczucie muzyczne wzbudza we mnie pełen szacunek. Natomiast genialne unisono harmonijki z gitarą, zaprezentowane w najlepszym  - w według mnie - utworze płyty - "D.C. Sound Attack!" wprawia w niesamowite wibracje. Utworów, w których jest ewidentny drive nie brakuje, przykłady: "Unto the Breach" – swoją drogą bardzo melodyczny, "Book, Saddle, And Go" czy "Cyborg Bette" z żartobliwym, i ironicznym tekstem.

Wspólna trasa koncertowa z Thin Lizzy i Motörhead faktycznie wywarła wpływ na motywacje muzyczne panów z Clutch i ciężko się dziwić... Jestem szczęśliwy, że muzycy średniego pokolenia, czerpiący od pokolenia classic - potrafią, nie tylko kultywować tradycję hardrockową, ale jeszcze odznaczać się własnym stylem i nagrywać nowe, niepowtarzalne dźwięki, które będą z nami przez lata. Od spokojnego, lekko demonicznego, wokalnie przejmującego i instrumentalnie kapitalnego "Gone Cold" nie mogę się uwolnić, już od pierwszego przesłuchania i zapewne długo się nie uwolnię.

Polecam posłuchać Clutch zdecydowanie każdemu. Osoby, które wolą wolniejsze numery odsyłam najpierw do utworu „Regulator” ze świetnego albumu „Blast Tyrant”, mistrzowskiego hard-rock’n’rolla usłyszycie w "The Mob Goes Wild" z tej samej płyty, zaś rockersi powinni być usatysfakcjonowani Earth Rockerem. Ja jestem.



8/10
Clutch
Earth Rocker
Rok: 2013
Dystrybutor: Mystic Production
Fot. Materiały prasowe.

niedziela, 6 września 2015

Aerosmith - Music From Another Dimension - recenzja

Kolejna odkopana recenzja, tym razem klasyków amerykańskiego rocka - Aerosmith (tekst z 2012r.):




W jaką stronę poszedł zespół, którego hity znają nawet niemowlęta, mające dopiero kilka godzin życia na swoim koncie? Czy grupa, której nazwa jest jak znak towarowy udźwignęła balast oczekiwań milionów fanów? Aerosmith, why?

Steven Tyler po wydaniu singla "(It) Feels So Good", będącego zapowiedzią jego solowej płyty wyznał, że melodię i słowa napisał "w jakieś dwie godziny". Gdyby w takim tempie pracowali nad krążkiem "Music From Another Dimension" skończyliby po trzech dniach! Oczywiście, grupa Aerosmith to megagwiazda, muzycy robią co chcą, gdzie chcą i kiedy chcą. Czekaliśmy 8 lat… Według mnie bardzo długo, bo zespół - szczególnie taki, który ze sprzedażą swojej twórczości nie ma problemów powinien fanów zadowalać często i regularnie. Ale z drugiej strony trzeba docenić, że w ogóle weszli do studia, mogli odcinać kupony i wydać kolejny „The Best Of…”. 

Sporo tej muzyki dostaliśmy. 15 kawałków. Są balladki, chwytliwa „What Could Have Been Love”, abstrakcyjna „Another Last Goodbye” (chodzi mi tu o niespodziewane piski Tylera, wkomponowane w melancholijne pianino – może rozbawić), rozpaczliwa, smutna "We All Fall Down", z każdego skina wyciśnie 88 litrów nieskazitelnie czystych łez – gwarantuję. Mamy coś jeszcze? Pewnie! Rap mamy! Gdzie? W kawałku o niezwykle intrygującym tytule „Beautiful”, spokojnie są tam też balladowe wstawki i Steven - sex-szeptem wypowiadający tytułowe słowo do każdego z nas, ech...

I wreszcie pora na rock’n’rolla! Kilka uderzeń w bębny i jedziemy szybkim wózkiem w rytmie „Lover Alot”. Broni się też, promujący płytę „Legendary Child”, choć kojarzy mi się z czołówką „Mody na Sukces”. Jest też do niego teledysk, "niezrównoważony" jak wszystkie, w których Steven szamota się w swoich luźnych, kolorowych fatałaszkach. „Street Jesus” przyciąga kompozycją, werwą, dobrą gitarą i sprawdzoną techniką refrenu.

Ta płyta potrafi zabujać, pewnie niejedna istota się w niej zabuja, ktoś się wynudzi, a inny tylko pomarudzi. Minusy na pewno za czas oczekiwania, za to, że mogłoby być ciekawiej, za to, że nie ma hiciora pokroju „Dream On” czy „Livin' On The Edge”. Fanów przekonywać nie trzeba, bo i tak będą zachwyceni. Sceptykom polecam najpierw poszukać (tak w ramach rozgrzewki) sławnego gościa, który udziela się w jednym z utworów - chodzi o Johnny'ego Deppa. Faktycznie jest to muzyka z innego wymiaru - wejdźmy do niego i przekonajmy się, jak długo tam zostaniemy.





7/10
Aerosmith
Music From Another Dimension
Rok:  2012
Dystrybutor: Sony Music Entertainment
Fot. Materiały prasowe.